Jaka jest przyszłość kina w pędzącym wokół nas świecie? Co z kina zostanie, a co zniknie bezpowrotnie? Czy jesteśmy w stanie cokolwiek przewidzieć? Co będzie w przyszłości kina najważniejsze? Czy w kinie jeszcze będzie miejsce dla widzów?
Tekst: Jarek Somborski, współpraca Przemysław Mądrzak
Kino, jakie znamy, przechodzi przez okres znaczących zmian. Wpływ technologii, pandemii COVID-19 i zmieniających się preferencji widzów kształtuje nową rzeczywistość filmową. W ciągu ostatnich kilku lat obserwujemy swoistą ewolucję kina, która jest równie fascynująca, co niepewna.
Technologia zawsze była siłą napędową przemysłu filmowego: od wynalezienia kinematografu przez braci Lumière, poprzez wprowadzenie dźwięku, koloru, stworzenia projekcji szerokoekranowej aż po cyfrową rewolucję na początku XXI wieku z cyfrowymi projekcjami 3D włącznie Dzisiaj, technologia nadal kształtuje kino, ale w sposób, który był nie do przewidzenia nawet kilka lat temu.
Ilustracja: Midjourney + Przemysław Mądrzak
Platformy streamingowe, takie jak Netflix, Amazon Prime czy HBO, zrewolucjonizowały sposób, w jaki filmy są dystrybuowane i konsumowane. Zamiast czekać na premierę filmu w kinie, widzowie mogą teraz oglądać najnowsze produkcje w domu, w dowolnym momencie. W odróżnieniu od platform streamingowych kino zostało w tym samym miejscu, co kiedyś telewizja – na swój sposób zmuszając widza do wybierania tego, co ona sama uważa za stosowne. Jak widzimy, telewizja już zupełnie nie interesuje młodego widza (no, może poza transmisjami sportowymi), gdyż nie chce oglądać tego, co ktoś inny narzuca – chce sam wybierać. Podobnie dzieje się dzisiaj z kinem. Kino, owszem ma jakiś repertuar, ale uproszczając nieco – też narzuca swoje warunki. Młody widz nie chce by mu (przynajmniej nie w ten sposób) cokolwiek narzucano. Chcę sam decydować kiedy, co i jak. Chcę oglądać filmy tak jak gra w gry, tak jak przegląda internet. To on rządzi i wybiera. Tego typu zachowanie, i to nie pojedyncze, a w skali globalnej nie tylko zmieniło sposób, w jaki oglądamy filmy, ale także wpłynęło na to, jakie filmy są tworzone, kto je tworzy i jak są one finansowane. Wydawało się, że ten proces – od klasycznego modelu oglądania kina, do kina oglądanego w inny sposób będzie procesem powolnym…
Pandemia COVID-19 tylko przyspieszyła te zmiany. Wiele kin na całym świecie zostało zamkniętych, a produkcje filmowe zostały wstrzymane lub opóźnione. W rezultacie platformy streamingowe stały się głównym źródłem nowych filmów i seriali. Wiele dużych produkcji, które miały premierę w kinach, zdecydowało się na premierę online, co było nie do pomyślenia jeszcze kilka lat temu.
Równocześnie, widzowie również zmieniają swoje nawyki. Młodsze pokolenia coraz częściej wybierają smartfony jako swoje preferowane urządzenia do oglądania filmów. Dla nich wygoda i mobilność smartfonów przeważa nad chęcią oglądania filmów na dużym ekranie, w przyciemnionej sali kinowej, wspólne z innymi widzami. To zjawisko zmusza twórców filmowych do przemyślenia, jak najlepiej dostosować swoje produkcje do… małych ekranów.
Wszystko to prowadzi do jednego: jak będzie wyglądać przyszłość kina? Czy tradycyjne kino przetrwa w erze streamingu i smartfonów? Jak przemysł filmowy dostosuje się do tych zmian? Jak widzowie zareagują?
Ilustracja: Midjourney + Przemysław Mądrzak
Przyszłość kina może wydawać się niepewna, ale jedno jest pewne: kino, jakie znamy, nie zniknie. Może zmienić formę, może zmienić sposób dystrybucji, ale zawsze będzie miejsce dla opowieści opowiedzianych za pomocą obrazów ruchomych. Teatr, jak wiemy, nie zniknął a ma już swoje lata. I nadal trzyma się dobrze. Może nie tak jak kiedyś, ale nadal daje radę.
Czy w takim razie technologia, która wydawała się zawsze dawać nowy impuls dla kina, będzie jednocześnie tym elementem, który spowoduje, że kina opustoszeją? Na całe szczęście kino to nie tylko technologia, to nie tylko biznes, to przede wszystkim sztuka. A sztuka zawsze znajduje sposób, aby przetrwać i dostosować się do zmieniających się okoliczności. Tak było w przeszłości, tak najprawdopodobniej będzie i w przyszłości. W tym kontekście przyszłość kina wygląda obiecująco. Nowe technologie i formy narracji otwierają nowe możliwości dla twórców i widzów. Możemy oczekiwać, że zobaczymy więcej eksperymentalnych filmów, więcej różnorodności w twórczości filmowej, więcej interaktywnych i immersyjnych doświadczeń filmowych. Śmiało można przypuszczać, że na świecie już w tej chwili są zespoły producentów, realizatorów, techników i artystów, którzy już myślą nad tym – co zasugerować za kilka, kilkanaście lat zupełnie nowemu widzowi. I z pewnością muszą być świadomi wyzwań, które technologiczne, społeczne, artystyczne zmiany przynoszą.
Jednocześnie istnieją instytucje na świecie, które badają i analizują zachowania się widzów na poziomie fizjologicznym w kontekście projekcji kinowych na różnych platformach, badając m.in. jak zachować wartość kinowego doświadczenia w erze streamingu? Dodatkowo dochodzą do tego wszystkiego nieodzowne aspekty prawne, które wymagają zmian: jak chronić prawa twórców w świecie cyfrowym, jak chronić prawa twórców, których dzieła zainspirowały informatyków do stworzenia modeli sztucznej inteligencji, by tworzyć nowe treści, ale (stety lub niestety) bazując na czyichś dziełach artystycznych? Jak chronić czyiś wizerunek cyfrowy… Wszystko to sprawia, że przyszłość kina jest tematem fascynującym i ważnym. W erze, w której technologia i społeczeństwo zmieniają się szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, kino ma szansę nie tylko dostosować się do tych zmian, ale także je kształtować. Jednak nie można tylko na to czekać. Warto już zacząć chociaż o tym myśleć, jeśli na razie nie jesteśmy gotowy na współtworzenie przyszłego kształtu kina.
Ilustracja: Midjourney + Przemysław Mądrzak
Platformy streamingowe, takie jak Netflix czy HBO, Amazon i inne zrewolucjonizowały sposób, w jaki konsumujemy filmy. Według danych z 2022 roku Netflix posiadał ponad 220 milionów subskrybentów na całym świecie, a liczba ta nadal rośnie. Amazon ma ok. 220 milionów subskrybentów, Disney+ 137 milionów, HBO ok. 80. Netflix od kilku dobrych lat jest największą światową wytwórnią filmów fabularnych, dokumentalnych i seriali. To wręcz nieprawdopodobne, że jedna firma jest w stanie wyprodukować w ciągu roku więcej filmów niż kilkanaście krajów europejskich razem wziętych. W roku 2019 Netflix wyprodukował 371 filmów fabularnych. W tym samym roku cała Europa (ok. 750 mln osób) wyprodukowała ok. 2400 filmów fabularnych. Innymi słowy, jeden tylko Netflix wyprodukował tylko 7 razy mniej. Dla porównania (dane z 2022 r.), wytwórnia Columbia Pictures, wyprodukowała 245 filmów… od swojego powstania, w 1924 roku 🙂 Pozostałe gigantyczne wytwórnie mają podobnie: Warner – 249; Universal – 254; Twenty-First Century Fox – 108; Paramount – 168. Wszystkie liczby dotyczą wyprodukowanych filmów od powstania danej wytwórni aż do 2022 roku. Komentarz jest zbędny.
To, co zrobił (skutecznie) Netflix i to, co zdarzeniem losu zrobiła pandemia COVID-19, wygląda na nieodwracalną zmianę w sferze globalnych produkcji filmowych i ich dystrybucji. Według danych Motion Picture Association globalne dochody z biletów kinowych w pierwszym roku pandemii spadły o 72% (2020 r.), podczas gdy subskrypcje streamingowe wzrosły o 26%. I tendencja wzrostowa się utrzymuje, chociaż nie w takim tempie jak w pierwszym roku pandemii. W 2023 roku liczba subskrybentów platform streamingowych na świecie przekroczyła 1 miliard, a prognozy wskazują, że do 2025 roku liczba ta wzrośnie do 1,3 miliarda. Platformy te nie tylko zmieniły sposób, w jaki oglądamy filmy, ale także wpłynęły na to, jakie filmy są tworzone. Dzięki modelowi subskrypcji platformy te mogą inwestować w produkcje, które byłyby zbyt ryzykowne dla tradycyjnych studiów filmowych. To otworzyło drzwi dla różnorodności tematycznej i kulturowej, której wcześniej brakowało w kinie mainstreamowym. Gdy to się połączy z nieujawnianymi metodami / algorytmami badającymi gusta widzów w czasie rzeczywistym, dostajemy doskonałą receptę na sukces, gdzie możliwość popełnienia błędu jest minimalizowana.
Jednakże rozwój platform streamingowych nie jest bez wyzwań. Wiele osób obawia się, że dominacja tych platform może zagrozić niezależnym kinom i studiom filmowym. W 2020 roku, 70% małych i niezależnych kin w USA groziło zamknięcie z powodu pandemii i rosnącej konkurencji ze strony platform streamingowych.
Ilustracja: Midjourney + Przemysław Mądrzak
Innym wyzwaniem jest kwestia praw autorskich i wynagrodzeń dla twórców. Wiele osób w branży filmowej skarży się, że platformy streamingowe nie oferują sprawiedliwych warunków dla twórców. Przykładowo, w 2021 roku Scarlett Johansson pozwała Disney za wydanie filmu „Czarna Wdowa” na platformie Disney+ w tym samym czasie, co w kinach, co według niej naruszyło jej umowę. Oczywiście, chodzi o pieniądze… Mimo tych wyzwań rozwój platform streamingowych wydaje się nieunikniony. W erze cyfrowej widzowie oczekują wygody i dostępności, które te platformy oferują. W rezultacie klasyczny (to trochę dziwnie dzisiaj brzmi) przemysł filmowy musi znaleźć sposób, aby dostosować się do tej nowej rzeczywistości, zachowując jednocześnie wartość kinowego doświadczenia i prawa twórców.
Pandemia COVID-19 miała ogromny wpływ na przemysł filmowy. Wiele kin na całym świecie zostało zamkniętych, a produkcje filmowe zostały wstrzymane. Według danych z 2020 roku, około 93% kin na całym świecie zostało zamkniętych z powodu pandemii, a około 70% małych i niezależnych kin w USA groziło zamknięcie. Wiele dużych produkcji, takich jak „Nie czas umierać” (Bond) czy „Czarna Wdowa”, opóźniło swoje premiery, podczas gdy inne, takie jak „Mulan” czy „Co w duszy gra”, zdecydowały się na premierę bezpośrednio na platformach streamingowych. Pandemia również wpłynęła na rodzaj filmów, które są tworzone. Wiele studiów filmowych zdecydowało się na produkcję filmów i seriali, które mogą być bezpiecznie kręcone podczas pandemii, co często oznaczało mniejsze produkcje z mniejszą liczbą aktorów i ekipy.
Ilustracja: Midjourney + Przemysław Mądrzak
Mimo tych wyzwań przemysł filmowy pokazał swoją odporność i kreatywność. Wiele studiów filmowych zaczęło eksperymentować z nowymi formami narracji i technologiami, takimi jak wirtualna rzeczywistość, aby dostosować się do nowych warunków, w tym również w Polsce.
Pandemia również przyspieszyła rosnąca popularność platform streamingowych i filmów oglądanych na smartfonach. Wiele osób spędziło więcej czasu w domu, co zwiększyło popyt na treści streamingowe dopasowane do oglądania na małym ekranie. Z jednej strony, pandemia przyspieszyła trend przenoszenia się treści filmowych do domów widzów za pośrednictwem platform streamingowych, jednak drugiej strony, zamknięcie kin na całym świecie spowodowało, że wiele z nich zbankrutowało lub musiało znacznie ograniczyć swoją działalność. Według danych z 2022 roku, około 15% kin na całym świecie zbankrutowało z powodu pandemii. Tylko w jednym roku! Patrząc jednak z innej perspektywy – rosnąca popularność oglądania filmów na smartfonach jest kolejnym trendem, który kształtuje przyszłość kina. Według badań z 2022 roku, 72% młodzieży w wieku 18-24 lat regularnie ogląda filmy na smartfonach. W 2023 roku liczba użytkowników smartfonów na świecie przekroczyła 4 miliardy, (dane z mają 2023 r.) a prognozy wskazują, że do 2025 roku liczba ta wzrośnie do 4,8 miliarda. Oznacza to (dla producentów filmów), że co drugi mieszkaniec tej planety jest potencjalnym widzem. To dość duży rynek… Ten trend (oglądania na smartfonach) ma znaczący wpływ na przemysł filmowy. Twórcy muszą teraz uwzględniać to, jak ich filmy będą wyglądać na małych ekranach, co może wpływać na decyzje dotyczące nie tylko fabuły, ale również montażu, kadrowania, efektów specjalnych itd. Wszystko staje się inne. Wielkość ekranu ma wpływ na to, co i jak postrzegamy, inaczej odczuwamy cięcia, czas i emocje… Wszystko jest praktycznie inne. Jednakże oglądanie filmów na smartfonach nie jest bez wyzwań. Jakość obrazu i dźwięku na małych ekranach nie może równać się z doświadczeniem oglądania filmów na dużym ekranie. Ponadto wielu twórców obawia się (i chyba słusznie), że oglądanie na smartfonach może prowadzić do uproszczenia treści i formy filmów. Mimo to rosnąca popularność smartfonów jako urządzeń do oglądania filmów jest nie do zignorowania. Według prognoz, do 2025 roku udział smartfonów w oglądaniu filmów ma przekroczyć 80%. To oznacza, że przemysł filmowy musi znaleźć sposób, aby dostosować się do tej nowej rzeczywistości.
Jednym z możliwych rozwiązań jest tworzenie filmów i seriali specjalnie dla smartfonów. Niektóre platformy streamingowe, takie jak Quibi, już eksperymentują z tym formatem, oferując krótkie odcinki seriali, które są idealne do oglądania w drodze. Innym rozwiązaniem jest wykorzystanie technologii AR (augmented reality) i VR (virtual reality) do tworzenia immersyjnych doświadczeń filmowych na smartfonach. Chociaż te technologie są jeszcze w powijakach, mają ogromny potencjał względem zmiany sposobu, w jaki oglądamy i doświadczamy filmów.
Festiwale filmowe zaczynają również dostosowywać się do nowej rzeczywistości. W 2021 roku Festiwal Filmowy w Cannes po raz pierwszy w historii zezwolił na udział filmów streamingowych w konkursie głównym. Kilka lat wcześniej toczyły się boje o to, by nie dopuścić żadnego filmu wyprodukowanego przez Netfliksa, gdyż to zagrażało tradycji, kinom, producentom, festiwalowi… Festiwale filmowe od dawna są uważane za bastion tradycyjnego kina. Są miejscem, gdzie filmy są oceniane na podstawie ich wartości artystycznej, a nie komercyjnej. Są też miejscem, gdzie filmy są prezentowane na dużym ekranie, w obecności publiczności i twórców. Wprowadzenie filmów streamingowych do festiwali filmowych to duża zmiana. Zarówno mentalna, jak i społeczna. Niektórzy twierdzą, że to zniekształca istotę festiwali filmowych, zmieniając je w kolejne platformy streamingowe. Inni argumentują, że to jest nieuniknione w erze cyfrowej i że festiwale filmowe muszą się dostosować, aby pozostać istotne. W odróżnieniu od Cannes, festiwale filmowe, takie jak Sundance czy Toronto, były bardziej otwarte na filmy streamingowe. Były bardziej skoncentrowane na niezależnych filmach i nowych twórcach, więc niejako naturalnie przyszło im przyjęcie nowych form dystrybucji filmów. Innym interesującym trendem jest rosnąca popularność miniseriali, które są tworzone tymi samymi metodami jak filmy fabularne. Można by powiedzieć, że miniseriale to „maxifilmy”, gdyż bardzo często oglądane są jednym ciągiem. Trudno jednoznacznie ocenić czy to, co oglądamy na platformie streamingowej to film czy serial. Jakościowo to z pewnością już film. Z nastawieniem na nieco dłuższe opowiadanie. Ale z doświadczenia wiemy, że niektóre z nich są tak dobrze zrobione, że nie przeszkadza nam to, że de facto oglądamy film fabularny, który trwa 8h. Ciekawe zjawisko. W kinie (klasycznym) to by chyba nie przeszło.
Nie można jednoznacznie określić, jak będzie wyglądać przyszłość kina. Kino przetrwa, choć zapewne inaczej, niż moglibyśmy się spodziewać. Nowe technologie i formy narracji nie zastąpią tradycyjnego kina, raczej je wzbogacą, tworząc nowe możliwości dla twórców i widzów. W erze streamingu i smartfonów kinematografia jest bardziej dynamiczna i ekscytująca niż kiedykolwiek wcześniej. To otwiera nowe możliwości, nowe formy wyrazu i kto wie, nowe elementy sztuki. Wiele osób nadal ceni doświadczenie oglądania filmów na dużym ekranie i prawdopodobnie zawsze będzie miejsce dla kin jako instytucji społecznej i kulturalnej. Kino to przede wszystkim sztuka opowiadania historii za pomocą ruchomych obrazów. Bez względu na to, jakie technologie, formaty czy platformy będą dominować w przyszłości, zawsze będzie miejsce dla dobrze opowiedzianej historii. I to się nie zmieniło od tysięcy lat. Surogat ogniska, wokół którego siedzą wszyscy chętni, by posłuchać ciekawej opowieści, nadal jest obecny w naszych umysłach i tego się tak łatwo / szybko nie zmieni. Bez względu na to, jakie zmiany nadejdą, istotą kina zawsze będzie opowiadanie, które porusza nasze serca, wywołuje emocje i prowokuje do myślenia.