Kto mógł powiedzieć takie zdanie? Może ktoś znany? I kiedy? Czy to możliwe, że nieznana szerzej światu postać ma zasługi w powstawaniu kina? O kim mowa?
Niniejszy tekst jest przedrukiem tekstu sprzed 110 laty . W „Tydogniku illustrowanym” nr 54/23 z 1913 r. ukazał się krótki artykuł o znakomitym polskim wynalazcy, pionierze kinematografii. Do artykułu dołączono dodatkowe ilustracje z epoki, nie znajdujące się w oryginalnym artykule.
Tekst: M. Dąbrowski (1913 r.)
Kazimierz Prószyński
Kiedy przed kilku laty zebrał się w Londynie międzynarodowy kongres oświaty ludowej i debatowano nad najlepszym sposobem zwalczania analfabetyzmu, zademonstrowano zebranym „Obrazkową naukę czytania i pisania” K. Promyka z Warszawy. Zdumienie było wielkie. Wszyscy jednogłośnie przyznali nieznanemu Polakowi pierwszą nagrodę, a rząd angielski ze swej strony bezzwłocznie dał, jako odznaczenie wybitne, skromnemu Promykowi tysiąc funtów sterlingów, co wynosi blizko 10,000 rubli srebrem.
Niedawno, w dłuższej rozmowie z synem zmarłego redaktora „Gazety Świątecznej”, zaczepiłem o tę sprawę. „Ach tak, prawda, istotnie ojciec mój wspominał bratu o tem, że nagroda i odznaczenie są jeszcze do odebrania w Londynie. Ja nie miałem czasu na to, a ojciec, jak pan wie, był tak zapracowany do ostatniej chwili życia, że marzyć nawet nie mógł o wyjeździe do Londynu.
Oto jest charakterystyczny dla nas i dla naszych stosunków obrazek! Takiego Promyka naród amerykański, angielski, niemiecki, francuski za bohatera by uznał, postawiłby mu pomniki sławy, „Naukę obrazkową” uprzystępniono by w milionowych bezpłatnych wydawnictwach, prasa europejska przez lata cale podawałaby długie artykuły o tem. A my nawet zasłużonej nagrody u obcych nie mamy czasu podjąć!
fot. autor nieznany – zdjęcie ukazało się 7. czerwca 1913 r. w Tygodniku illustrowanym nr 23
Wyniszczona długą pracą laboratoryjną twarz. Oczy, jak węgielki, płoną wiecznym ogniem geniuszu wynalazków. Wysokie czoło kryje myśli niezwykłe, potencyę czynu nieobliczalnego. Nerwowa ekspresya w rozmowie, zaniedbany, a jednak bardzo przyzwoity ubiór, dobrotliwość, granicząca z nieporadnością w zwykłem codziennem życiu — oto cechy mojego rozmówcy.
Interesuje się Polską przede wszystkiem, marzeniem jego praca w kraju dla ukochanej sprawy. Krew ojca krąży w żyłach. Syn jest z ducha i z czynów szczerym ludowcem, szczerym demokratą, aczkolwiek dziedzina, w której pracuje, dziedzina wiedzy stosowanej, tak trudna i tak przecie w dzisiejszych warunkach niedemokratyczna.
Ojciec wynalazł naukę czytania i pisania metodą obrazkową. Syn wynalazł naukę myślenia metodą obrazkową. Ze zwykłego śmiertelnika uczynić chce poetę życia.
Któż z was, czytelnicy, nie zna kinematografu? Jest to plaga dla snobów, a jedyna rozrywka dla milionowych mas ludu. Kinematograf jest żywą gazetą, książką. Kinematograf nie jest iluzyonem, jest fotografią, mówiącą prawdy życiowe.
W rękach sensacyi przedsiębiorstwa kinematograficzne dużo złego uczynić mogą, w rękach nauczycieli ludowych kinematograf w ciągu lat kilku uczyni to, na co daremnie czekamy w Polsce: da ludowi oświatę.
fot. autor nieznany – zdjęcie ukazało się 7. czerwca 1913 r. w Tygodniku illustrowanym nr 23
Wynalazca tego niezwykłego wprost „przyrządu”, który dziś w jednym Londynie posiada 4,000 teatralnych przybytków*, kiedy po raz pierwszy był obecny na próbach wynalazków K. Prószyńskiego w Paryżu, rzekł: „Panowie, ten człowiek jest pierwszym w kinematografii, ja jestem drugim**”. A było to lat temu trzy zaledwie, kiedy rodak nasz dla Francuskiej AkademiiNauk w Paryżu demonstrował jeden z pierwszych swych wynalazków, polegający na usunięciu tak męczących dla oka migań w obrazach. Prof. Mottley z Ameryki rozpisuje się o tym wynalazku szeroko, nazywając K. Prószyńskiego Kolumbem w kinematografii. Jest to rzecz bardzo prosta. Zamiast jednej migawki, przerywającej światło w kinematografie, rodak nasz zastosował 4 identyczne migawki, powołując się na to, że wrażenie ciągłości obrazu kinematograficznego jest złudzeniem, czyli objawem czysto psychologicznym, a nie fizycznym, opartym na trwaniu świetlnem na siatkówce oka przez 1/7-ą sekundy. Otóż trwanie to realnie najzupełniej nie istnieje. Swego czasu w sali Towarzystwa Techników Warszawie K. Prószyński demonstrował inne swoje wynalazki. Naturalnie prasa polska przyjęła to z dużą rezerwą. I dziś, kiedy rodak nasz zaangażowany jest w potężne angielskie i amerykańskie przedsiębiorstwa; kiedy jego nowy wynalazek, t. z. Aeroskop, rewolucyonizuje całą technikę kinematograficzną, prasa polska zachowuje się dziwnie obojętnie. Aeroskop pozwala czynić zdjęcia bez statywu, przez co ułatwia zdjęcia z życia zwierząt drapieżnych, z nieprzystępnych górskich przepaści, z wojen i bitew, z aeroplanów, słowem wprowadza aparat nawet tam, gdzie sekundy czasu zmarnowane stanowią o życiu i śmierci badacza***.
Amerykańskie zgłoszenie patentowe K. Prószyńskiego dot. aerografu. Patent został zgłoszony w 1910 r, uzyskał prawa patentu w 1913 r. – ryc. archiwum amerykańskiego biura patentowego
Sam wynalazca tak mówi o Aeroskopie: „Podstawą jest tu: 1) silnie zgęszczone powietrze, 2) szybko wirujący ciężki bąk, który sprzyja stałości obrazów. Roosevelt, Sir Dewar, Kayner, a przede wszystkiem Kearton używali już aeroskopu podczas swych podróży i polowań. Do Europy wprowadzi go zapewne angielskie ministeryum wojny, które zaprosiło naszego rodaka na cały szereg prób z aeroskopem. Sztab wojenny, zamiast dotychczasowych żmudnych szkiców i dorywczych fotografii, może za pomocą aeroskopu chwytać nietylko fortyfikacye wroga w statyce, ale mieć jasne i dokładne raporty o ruchu wojsk, życiu fortecy i t. p. zjawiskach dynamicznych danego terenu”.
Ramy naszego artykułu nie pozwalają nam na szersze omówienie innych wynalazków K. Prószyńskiego. Na zakończenie zaznaczamy, iż rodak nasz jest w wieku, w którym Edison pierwszy raz spieniężał swoje wynalazki. Firmy Cherry Kearton, Warwick, amerykańskie akcyjne przedsiębiorstwa, złoty medal z ostatniej wystawy w „Olympii” londyńskiej, Królewskie Towarzystwo Fotograficzne, powinny wzbudzić zaufanie do wartości wynalazków rodaka naszego.
Plakat reklamujący odczyt K. Prószyńskiego z 1916 r., skan – Biblioteka Narodowa
* Chicago ma już 6,000 kinematografów, aczkolwiek mniejsze jest od Londynu.
** Rzekł to Luis Lumière
*** Ten ostatni pokazywany jest w liczbie innych przez p. Cherry Keartona, znanego naturalisty i podróżnika, który pierwszy puścił ruch wynalazek rodaka naszego.